Członkowie NATO rozważają wysłanie nowych żołnierzy do wschodnich i południowo-wschodnich państw członkowskich sojuszu, a sekretarz generalny Jens Stoltenberg oddalił, jako mieprawdziewe, twierdzenia Moskwy, że część jej sił wraca do swoich koszar.

Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg przemawia podczas wizyty w bazie wojskowej Mihail Kogalniceanu, w Rumunii, 11 lutego 2022 r.

Stoltenberg podniósł możliwość wysłania grup bojowych do „środkowej i wschodniej, południowo-wschodniej Europy” podczas spotkania ministrów obrony NATO w Brukseli w poniedziałek. Według sekretarza generalnego Francja już zaproponowała, że wyślę taką formację do Rumunii.

Rozważania te są częścią pakietu środków mających na celu wzmocnienie postawy odstraszania sojuszu wobec Rosji, która ma ponad 100 tys. sił rozmieszczonych wokół Ukrainy. Przywódcy w Moskwie upierali się, że ruchy wojsk stanowią szkolenie, ale urzędnicy europejscy i amerykańscy uważają, że prawdziwym celem jest zgromadzenie znacznych sił, by zaatakować i przeprowadzić inwazję Ukrainy.

Stoltenberg powiedział, że nie podjęto ostatecznej decyzji o stworzeniu nowych grup bojowych w stylu tych już rozmieszczonych w krajach bałtyckich, z których każda liczy około 1500 żołnierzy. „Zrobimy to w oparciu o rady dowódców wojskowych. I oczywiście niekoniecznie będzie to dokładnie to samo, co grupy bojowe, które mamy w krajach bałtyckich, ale opiera się na tej samej koncepcji, siłach wielonarodowych, NATO na Wschodzie”.

Rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow w zeszłym miesiącu wymienił Rumunię i Bułgarię – jako dwa kraje, w których Moskwa nie chce, aby NATO nie podwyższało swoją obecnośc militarną.