Już od pewnego czasu tak zwane „świeckie kręgi” szukają wytrwale niezbitego dowodu na nieistnienie Boga. Nic bardziej nie zadowoliłoby tych świeckich humanistów niż twardy dowód naukowy. I tutaj tok myślenia idzie w kierunku dowodu na to, że życie na ziemi NIE JEST UNIKALNE.

Wystarczy znaleźć choćby maleńką bakterię, gdzieś tam w kosmosie aby móc powiedzieć: „Mamy dowód na nieistnienie Boga” (jako, że Bog według Pisma Świętego stworzył życie na Ziemi).

I tak co jakiś czas pojawiają się w mediach  entuzjastyczne wiadomości o  „odkryciach” na temat możliwości istnienia wody na Marsie. Wiadomo woda jest niezbędna do istnienia życia biologicznego. To byłby już początek tego dowodu.

Kilka dni temu media entuzjastycznie doniosły wieści o możliwości życia na Wenus. No nie teraz, ale może kiedyś tam w zamierzchłej przeszłości to życie sobie tam  istniało.

A jaki to dowód? No może nie dowód ale początek dowodu, o czym w Polsce donosi entuzjastycznie Gazeta Wyborcza:

Odkryliśmy na Wenus rzadki gaz - fosfinę, który na Ziemi jest produktem beztlenowych mikroorganizmów - poinformowali dzisiaj astronomowie na konferencji w Królewskim Towarzystwie Astronomicznym w Londynie. To sensacyjne odkrycie. Naukowcy nie znają żadnego sposobu, jak ten gaz mógł się tam znaleźć. Poza... życiem.

W Australii Australian Broadcasting Corporation jest równie entuzjastyczne:

W odkryciu opublikowanym dzisiaj w żurnalu Astronomia Natury badacze znaleźli gaz zwany fosfiną w wysoko kwasowych chmurach w atmosferze Wenus. Na Ziemi fosfina jest produktem mikroorganizmów , które prosperują bez obecności tlenu albo produktem procesów przemysłowych.


Brawo!! Wystarczy teraz tylko znaleźć te mikroby albo może kogoś odpowiedzialnego za procesy przemysłowe na Wenus aby móc oficjalnie ogłosić – „Boga nie ma”.