Po dwóch tygodniach wojny Władimir Putin przypuścił atak w nieoczekiwanym kierunku i rozpoczął represje wobec swojej ukochanej agencji – FSB.

PutinBeluchBeseda Od Lewej: Włądimir Putin, Anatolij Bolyukh i Siergiej Beseda

Według informacji Agentura.RU, piąty departament FSB został uderzony - kierownictwo służby zostało umieszczone w areszcie domowym.

Departament piaty, oficjalnie nazywany Służbą Informacji Operacyjnej i Stosunków Międzynarodowych, nadzoruje komunikację z partnerami zagranicznymi, w tym z Amerykanami. Wewnątrz służby znajduje się niesławny DPI - Departament Informacji Operacyjnej, będący w istocie obcym wywiadem FSB.

Piaty Departamner FSB, główna rosyjska służba wywiadowcza, została wzięta na celownik, a kierownictwo umieszczono w areszcie domowym, według źródeł Iriny Borogan i Andrieja Sołdatowa.

Jego szef, generał pułkownik Siergiej Beseda, i jego zastępca Anatolij Bolyukh są przetrzymywani po zarzutach o niewłaściwe wykorzystanie funduszy operacyjnych przeznaczonych na działalność wywrotową i dostarczenie niewystarczających danych wywiadowczych przed inwazją Rosji.

Jak wiadomo inwazja napotkała poważne przeszkody - w tym zaciekły opór ukraińskich sił zbrojnych i jedność ludności, w tym większości rosyjskojęzycznych, zjednoczonych za prezydentem Wołodymyrem Zełenskim i jego rządem.

Departament piaty był odpowiedzialny za dostarczenie Putinowi informacji wywiadowczych na temat wydarzeń politycznych na Ukrainie w przededniu inwazji. Wygląda na to, że po dwóch tygodniach wojny Putinowi w końcu zaświtało, że został całkowicie wprowadzony w błąd. Wydaje się, że wydział, bojąc się jego reakcji, dostarczał Putinowiinformacji takich, jakich chciał usłyszeć.

Raporty departamentu zawierały wiele wrażliwych dokumentów, takich jak doniesienia o udanych operacjach DOI, adresowane bezpośrednio do Putina. Większość z nich nosiła podpis generała pułkownika Besedy.

Wśród dokumentów był jeden, który był celowo fałszywy w celu podważenia stosunków między Ukrainą a Turkmenistanem. Był to podrobiony raport ukraińskich służb bezpieczeństwa sugerujący, że Kijów finansował turkmeńską opozycję. Następnie DOI przeciekło raport do ukraińskich mediów, a główna rosyjska zagraniczna agencja szpiegowska, SVR, połknęła przynętę i opisała ją jako autentyczną.